MENU

Wystawy

JÓZEF SZAJNA

LISTOPAD
 
Galeria BWA
 
WYSTAWA ZORGANIZOWANAN ZE ZBIORÓW TEATRU IM. WANDY SIEMASZKOWEJ W RZESZOWIE I PAŃSTWOWEGO MUZEUM OŚWIĘCIMIA W OŚWIĘCIMIU
 
Józef Szajna – malarz, rzeźbiarz, reżyser teatralny, scenograf. Urodził się 13 marca 1922 roku w Rzeszowie. W chwili wybuchu II wojny światowej jako nastolatek angażuje się w działalność podziemną. Trafia do Oświęcimia a następnie do Buchenwaldu. Po wojnie kończy grafikę na ASP w Krakowie. Pełnoprawnym scenografem zostaje w 1962 roku, gdy razem z Jerzym Grotowskim realizuje „Akropolis”. Na początku lat 70-tych wyjeżdża do Warszawy i zakłada teatr dramatyczny „Studio”. Po 1980 roku porzuca działalność sceniczną i zaczyna zajmować się działaniami plastycznymi. Na wystawie znalazło się kilkadziesiąt fotografii dokumentujących dorobek sceniczny artysty i elementy scenografii z jego głośnych spektakli.
 
Wystawa towarzysząca: 
- fotografia Ryszarda Dąbrowskiego „REPLIKA”
 
Największe wrażenie robią „kukły” ze słynnego spektaklu Dante. Straszliwie zdeformowane i ubrane w łachmany postacie szokują widzów, którzy po raz pierwszy bezpośrednio stykają się z pracami jednego z najoryginalniejszych współczesnych twórców. Wszystkie są ułomne, okaleczone, niektóre kobiece kukły są w ciąży. Ich jawna brzydota odstręcza od oglądania. 
Jak sam artysta mówi, że sztuka jest po pierwsze wielką kreacją rzeźbiarską, po drugie – próbą porządkowania chaosu, w jakim przyszło mu żyć. Ale przede wszystkim jest konsekwentną kreacją własnego, głęboko przemyślanego i odczuwanego świata, w którym najważniejszą z wartości jest humanizm. Czasami bardzo głęboko ukryty pod zniekształconą formą. Ta forma właśnie jest obliczana na reakcję widza. 
Szajnie nie chodzi bowiem o proste uczucie zachwytu lub negacji. Bo tylko pierwotne wzruszenie może doprowadzić do właściwego odkrycia znaczeń, jakie artysta chce przekazać. 
Szajna usiłuje porządkować świat według własnych emocji, jego sztuka nie jest w żadnej mierze dekoracją. Wyraża emocje, jakie artysta wyładowuje. Po zakończeniu procesu twórczego poszczególne obiekty nie są artyście potrzebne, ważne natomiast są dla odbiorcy, bo niezwykle rzadko pokazują emocje, jakie ludzie najchętniej głęboko kryją w sobie; ROCH, Gazeta Wyborcza 12.11.1997 r.
 
Moja fascynacja Szajną przypada na dziesięciolecie działalności Teatru Studio pod jego dyrekcją – bardziej pasuje tu słowo – kreacją. Na kolejne spektakle autorskie jeździłam z uporem maniaka, pchana chorobliwą chęcią uczestniczenia w dramacie destrukcji; było w tym pragnienie doświadczenia bólu oraz przełamania obawy przed bólem jednocześnie.
Szajna z okresu Studia był dla mnie rewelatorem teatru, twórcą takiej formy scenicznej, gdy „akcja” otacza widza zewsząd, przepełnia go, boli w sposób dotkliwy i wyzwala, otwiera. Zeszmaca i uświęca w tej samej chwili.
W 1981 roku Szajna rozstał się ze swoim teatrem. Powoli zapominałam o tamtych przeżyciach, niesystematycznie śledziłam aktualia jego twórczości. Dziś, po latach, ze zdumieniem stwierdzam, że emocje związane z dramatem przemijania, jakie kreuje Józef Szajna, tkwią we mnie jak zadra, przyrzucone mnogością późniejszych doświadczeń i doznań. Wystarczyło parę okruchów z „Repliki” i z „Dantego” na wystawie w BWA, kilka szarawych fotografii z dawnych realizacji teatralnych, by emocje wróciły.
Szajna w moim odczuciu był i pozostał rewelatorem teatru. Jego prace malarskie i para rzeźbiarskie postrzegałam zawsze jako część ogólnej kreacji teatralnej w tym sensie, że spektakl jest sumą teatru, asamblaże i enviroments, że „wylewa” się ze sceny i widowni aż do parteru, przez podesty i całą klatkę schodową.
Obrazy z cyklu „Mrowisko” albo nasz wiek XXI”, takie prace jak „Tumult”, „Bezimienni” przewidują nieuniknioność rozpłynięcia się jednostki w zbiorowości, ostateczną unifikację indywidualności z masą. Również prace figuralne, wyrwane z kontekstu teatru, z owej – różno foremnej, choć chaotycznej i bezładnej, to jednak – egzystencji, stają się tu, na wystawie, zapisem nieodwracalności unicestwienia, wyrazem końca. Owe postaci z głośnych realizacji teatralnych („Dante”, „Replika”): gnijące i poranione płody kobiet o rozprutych brzuchach, w mierzwę przemieniające się żołnierskie szczątki, kalekie piękności, wszystkie te kukły trwają zaledwie pozornie, są czymś na kształt nękającego pamięć obrazu.
Niewielkim do wystawy aneksem jest prezentacja kilkunastu fotografii z przedstawień „Repliki” w 1977 r. wykonanych przez Ryszarda Dąbrowskiego, zafascynowanego teatrem Szajny. Dobrze się stało, że prace te zostały zakupione do Galerii w Rzeszowie, bo udało się w nich autorowi zawrzeć i utrwalić charakter ekspresji tego spektaklu i jego tragiczny humanizm; Gabriela Balcerzakowa, Ziemia Gorzowska Nr 48/ 27.11.1997 r.


wróć