MENU

Wystawy

Wojciech Bruszewski

Wojciech Bruszewski (1947) z wykształcenia jest filmowcem i fotografikiem. Ukończył studia na Wydziale Operatorskim i Wydziale Reżyserii Filmu PWSFTv i T w Łodzi. Wykładał w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, a obecnie pracuje w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi. Jest profesorem sztuk plastycznych.
Jako artysta jest związany ze sztuką awangardową. W latach siedemdziesiątych uczestniczył w międzynarodowym ruchu Kina Strukturalnego. Najważniejszą manifestacją tego ruchu była seria wystaw „Film Jako Film”. Pierwsza edycja miała miejsce w Niemczech – w Kolonii, Stuttgarcie, Essen i Berlinie, a druga w 1978 roku w Londynie. Wojciech Bruszewski jest prekursorem sztuki video w Polsce. Jako filmowiec i videomaker brał udział w prestiżowych wystawach artystycznych, takich jak Documenta 6 i Documenta 8 w Kassel czy Presences Polonaises w Centrum Pompidou w Paryżu. W 1980 roku został stypendystą DAAD w Berlinie Zachodnim. W ten sposób znalazł się na liście elity artystycznej świata. Warto wspomnieć, że pierwszym polskim stypendystą DAAD (Stypendium Forda) był Witold Gombrowicz. Wśród polskich stypendystów byli między innymi: Zbigniew Herbert, Adam Zagajewski, Roman Opałka, Jarosław Kozłowski, Ryszard Waśko, Ryszard Kapuściński. W 1980 roku polską literaturę reprezentował Kazimierz Brandys, muzykę współczesną Bogusław Schaeffer, a sztuki wizualne – Wojciech Bruszewski.
Strona internetowa autora: http://www.voytek.pl/
 

 
„Wszyscy recenzenci zauważyli to, że nie jest to książka o fotografii, ale o pamięci. Uważam, że mają rację. Fotografia jest taką zastępczą pamięcią, gdzieś przeczytałem, że jak robisz zdjęcie, to zwalniasz z pamięci parę komórek, bo masz zastępczą pamięć na fotografii, ale jak zgubiłeś fotografię, to zgubiłeś ten fakt, dlatego lepiej nie fotografować, tylko fotografować do mózgu, bo potem można je tylko zgubić, dzięki “panu Alzhaimerowi”.”

Wojciech Bruszewski


"Konstrukcja powieści Bruszewskiego przypomina zestaw rozrzuconych zdjęć, które trzeba dopiero ułożyć, by wysnuć z nich fabułę. Autor opisuje niemal wszystko, co podsuwa mu pamięć: fakty z historii, techniki, polityki, sztuki, życia codziennego w Polsce i na świecie. Ale wbrew pozorom nie jest to powieść dokumentalna. Wszystkie opisane w niej wydarzenia (nawet jeśli ich prawdziwość łatwo zweryfikować) zostają przepuszczone przez filtr pamięci. Bruszewski łapczywie rzuca się na matowiejące obrazy przeszłości, ale nie po to, by zrobić jej wierną kopię, ale by ją skonstruować. Przeszłość obiektywna nie istnieje, nikt nie dysponuje jej kompletnym wizerunkiem. Możemy jedynie porównywać nasze wspomnienia, dodawać nowe elementy, które jeszcze bardziej skomplikują całościowy obraz. I to jest jak sądzę główny cel autora: pokazać, że przeszłość nie posiada ustalonego porządku, nie układa się w spójny wzór. A skoro przedmiot opowieści jest niespójny, to i sama opowieść musi taka być: porwana na fragmenty, spleciona z najróżniejszych kawałków, czasem powolna (kiedy autor opisuje pozornie nieznaczące przedmioty czy sytuacje), czasem zawrotnie prędka (kiedy pojawia się autonomiczna mikronarracja – opowieść w opowieści)."

Grzegorz Jankowicz


wróć